Forum Dla Tych Co Ukradli Księżyc oraz ich przyjaciół Strona Główna Dla Tych Co Ukradli Księżyc oraz ich przyjaciół

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

PBF Czarna Magnolia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dla Tych Co Ukradli Księżyc oraz ich przyjaciół Strona Główna -> Granie na ekranie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Sob 20:46, 04 Lis 2006    Temat postu: PBF Czarna Magnolia

Wieczór nad wioską Dresznorską...
Cisza leniwie spowijająca okolice, szumiące morze oraz mieszkańcy udający się na zasłużony odpoczynek.
W chałupkach pokrytych strzechą, gaszono już świece.

Do przystani podpłynęła spóźniona łódź rybacka.
Rybak w pośpiechu ją cumując myślał juz tylko o ciepłym i wygodnym wyrku.
Nagle na karku poczuł ostry chłód...

Odwróciwszy sie zamarł z przerażenia i z takim wyrazem na twarzy jego głowa potoczyła sie po pomoście.
Zadął głucho róg.
A zlasu wyłoniły sie ciemne postacie z pochodniami.

W momencie domy stanęły w płomieniach.
Bestialskie wrzaski przeplatały sie z dramatycznymi krzykami palonych żywcem.
Co odważniejsi próbujący ugasić pożar zaszlachtowani bestialsko.
Ogromna postać w czarnym płaszczu zadęła ponownie w róg.

Do brzegu dobiły łódki. Przypłynęły po czarnego Pana i jego popleczników...

Nad wioską zapanowała ponownie cisza...
Z tą różnicą iż prawdopodobnie pozostanie już nieustanna.

Dym unosił sie jeszcze dłuższy czas.
Plażą zaś zbliżał sie wysoki jegomość...
Na jego chudym ciele niczym na wieszaku powiewał płaszcz.
Równie długi jak właściciel.
Jedynym dostrzegalnym bagażem była kołysząca sie na ramieniu torba.
Po kilkunastu krokach dotarł na pogorzelisko.

Skrzywił sie wciągając w nozdrza swąd palonego drewna i ludzkiego mięsa.
Przyglądajac sie jego facjacie możnaby zauważyć paskudną bliznę.
Zaś jego spojrzenie... z pozoru puste, w rzeczywistosci zamyslone.
Zapewne to przeszłosć niechcąca odejść w zapomnienie.

Usłyszawszy głosy stanął wyczekująco w milczeniu.
Ktoś sie zbliżał...

//
//MOD MG


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Reynevan dnia Śro 19:52, 08 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:45, 05 Lis 2006    Temat postu:

Plaza odwaznie kroczy wielki czlowiek. Wielki doslownie.
Dlugie, bezladnie poplatene wlosy, sciete nierowno w okolicach szyi, opadajace z czasem na oczy, zdaja sie mu zupelnie nie przeszkadzac. Na twarzy mozna dostrzec niechlujny, na oko dwutygodniowy zarost. Muskulatura tego czlowieka jednoznacznie wskazuje, ze mamy do czynienia z wojownikiem. I to takim, ktoremu niewarto pyskowac, jesli chce sie owy pysk zachowac w oryginalnym ksztalcie i kolorze...
Na plecach zwisa peleryna wykonna ze zwierzecej skory, pod nia zas przechodzi niby to szarfa, na wykonanie ktorej rowniez zwierz jakis musial oddac swoje futro. Dodaj do tego przepaske biodrowa z podobnego futra i bedziesz mial caly obraz tego mezczyzny.
Duze, metalowe podeszwy pozostawiaja olbrzymie slady na piasku. Odstepy miedzy sladami sa tak duze, ze niewielka postac idaca za nim musi dwa razy szybciej przebierac nogami, aby nadazyc.

Nietypowa dwojka zbliza sie w kierunku plonacej wioski. Wielkolud widocznie przyspieszyl tepa, kiedy zauwazyl plomienie. Jego towarzysz zas, zdawaloby sie, za po zobaczeniu ognia znacznie zwolnil.
- Wiesz co, moze jednak bysmy poszli gdzie indziej? - Odezwal sie lysy, lecz wojownik udal, ze go nie slyszy...

|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|--|

Ide na spotkanie z tajemnicza postacia. Gdy bede sie dosc blisko, zagajam:
- Co tu sie dzieje? Byl tu taki duzy statek? - Wypalam bez ceregieli - Taki... Furry, chodz tu, jaki to byl ten statek?

//MG NPC

Łysa postać zbliżyła sie na wezwanie.
Przyodziany w habit Furry, z chytrym spojrzeniem zlustrował stojącego.
- Statek tak tak zaraz...
- Wpierw witam cie tubylcze, przykro nam z powodu tego co cie spotkało, ale nie wiesz ile nas dzieli od kolejnej wioski, badź większego portu?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaeth dnia Wto 18:44, 07 Lis 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Nie 23:02, 05 Lis 2006    Temat postu:

Spojrzałem na nowoprzybyłych.
Zmarszczyłem brwi, a blizna nad mym okiem dziwacznie skórczyła się podnosząc znajdującą się pod nią brew nienaturalnie do góry.
- Hronów, przeszło dwa dni jak mijałem - powiedziałem cicho wskazując wzdłuż jednego z brzegów - Dzień za wami jest Tortuga. Idę tam.
Poprawiłem mą długą torbę na ramieniu, i zacząłem wymijać rozmówców ruszając brzegiem.






.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:35, 07 Lis 2006    Temat postu:

Zastawiam czlowiekowi droge, starajac sie dac mu do zrozumienia, ze oddalic sie moze dopiero wtedy, kiedy ja mu na to pozwole.
- A statek? Statek z Torgu... Togr... Rutug... Gtroutua... Eee... Dzie taki statek idzie? Do tego drugiego... na "Hr"(czyt. taki odglos jaki czlowiek z siebie wydaje przed splunieciem gesta plegma z mocnym naciskiem na "H"... dziwne te litery Wink )? Szukam takiego mientkiego(czyt. mjentkiego) ludzia, widziales go moze? Mial ze soba taaaki worek... - Zataczam rekami spory krag, starajac sie z malym przesadzeniem oddac, jak duzy byl. Znaczy, jak duzy chcialbym, zeby byl...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 19:16, 08 Lis 2006    Temat postu:

Mimo, że wojownik mnie przewyższał wielokroć tężyzną, to pod względem wzrostu równać się ze mną nie mógł.
Dlatego też spojrzałem nieznacznie w dół, a blizna na mej twarzy jakby zbladła jeszcze i zapadła sie głębiej.
Poza tym nie można z niej było wyczytać ani kszty emocji.
- Nie - odpowiedziałem i ruszyłem nieco w bok, by obejść zastawiającego mi drogę woja.

//MG narrator

Starajac sie wrócić na swój szlak, człowiek z blizną powoli wymijał swego niedoszłego rozmówce.
Zanim jednak osiłek zdąrzył zareagować, zza chat dał sie słyszeć złowróżbny pomruk...
Furry zbladł i chowając sie za Gaethem jęknął:
- Jak bozie kocham wil...
Nim dokończył ich oczom ukazały sie leśne przerośnięte kundli.
Dałoby sie naliczyć tylko 4 wygłodniałe sztuki.
Powarkując i niespuszczając ze swych przekrwionych oczu powoli okrążały swą nową zdobycz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:07, 08 Lis 2006    Temat postu:

Dziwny ludz - Stwierdzam, pozwalajac mu odejsc. Z pewnoscia i tak zadnego pozytku z niego by nie bylo...
- O, male wargi, zobacz Furry, bedzie jedzenie na duzo - Mowiac to szukam pod nogami odpowiedniego patyka... Podnosze ten, ktory wyda sie najodpowiedniejszym - czyli najwiekszy Very Happy
Wydaje okrzyk bojowy(AAAARRRRGGGGGHHHHH) i biegne w kierunku najblizszej bestii. Wykorzystujac sile rozpedu staram sie zasadzic mu kopa z metalowego polbuta. Jesli pojdzie zgodnie z planem to szykuje sie do przestawienia kregow za pomoca kawalka drewna pierwszemu wilkowi jaki sie zblizy.

//MG

Dzielnie dzierżąc kawał belki wielkolud z wrzaskiem rzucił sie na zbliżające sie niebezpieczeństwo.
Swym atakiem zdołał rozproszyć grupke napastników.
Dwa z nich powoli sie wycofywały szczerząc białe kły.
Reszta w gotowości oczekiwała na śmiałka.
Z pyska toczyła im sie piana.
Spięte mięsnie, zapowiadały gotowość do skoku.
Gdy Gaeth dobiegł do nich wystarczajaco blisko skoczyły...

Z pewnej odległości obserwował to wysoki człek z Furrym.
W ferworze walki Gaeth usłyszał tylko bojowy krzyk Furry`ego i ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 14:44, 09 Lis 2006    Temat postu:

Gaeth zamachnął sie swą maczugą i zadał cios.
Rozległ się skowyt i jedna z bestii odleciała spory kawałek.
Druga zaś skoczyła mu do uzbrojonej ręki...

- AAiiiiiieeeeee!!! - okrzyk Furry`ego balansował pomiędzy człowiekiem który nogą wpadł w sidła a płaczącą rozwydrzoną małolatą.
Swego rodzaju dało to efekt.
Gdyż ogarnięty walką Gaeth nie widziął iz pozostałe zdradliwe wilki okrążały go.
Furry leciał wymachując żerdzią na oślep, wywołało to swego rodzaju zdziwienie na pysku napastnika.
Gdy ten mały rozwrzeszczany osobnik począł go okładać. Tymczasem...


W tym czasie wyciągam z mojej torby dwa harpuny.
Przykucnąłem i położyłem broń na ziemi.
Gdy wilki skoczyły, by mnie zaatakować, wstałem trzymając harpuny niczym piki, skierowane ostrzami w kierunku bestii.

Wysoki człek w ostatnim momencie podnosząc sie błyskawicznie wycelował swymi "pikami".
Przeszywając tym samym trzewia bestii.
Ta jednak iż była rozpędzona przewróciła go i przywaliła swym ciężarem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:46, 09 Lis 2006    Temat postu:

Nie ma zmiluj dla wilka... bedzie obiadek! Very Happy
Ruszam zamachujac sie dragalem - na pohybel!

W ułamku sekundy uczepiony ręki wilk, został potraktowany starym przepisem barbarzyńców: wal póki nie puści.
Przy trzecim uderzeniu bezgłośnie osunąl sie.
Z nosa i uszu dając upust swej posoce...
Młody woj oglądając swą krwawiącą rękę usłyszał krzyk:
- POMOCY! Gaaeth!!
To Furry, poszarpany już nieco, dzielnie ogania sie kijem od swego napastnika.
Co wilk podchodził w zasięg żerdzi dostawał po grzbiecie bądź łapie.
Nie bacząc na ból w dłoni osiłek na nowo łapie swą maczugę, i szarżuje.
Słysząc to bestia odwróciła sie na moment szybko oceniając swe szanse.
Nie dostrzegając swych pobratymców rozpędziła się i przewracając Furryego skoczyła do ucieczki.
Gaeth troszcząc sie o kompana pomógł mu powstać.
Wykazujac zas zainteresowanie jego zdrowiem wywołał fale oburzenia łysego kompana.
- Jak sie czuję?! Jak się czuję?! Skoczyła na mnie wataha wilków a ty sie pytasz jak sie czuję?! Walcze w pojedynke z tymi bestiami...
Słowotok przerwała pochwała:
- Taaak, bardzo odwaznie z twojej strony... Very Happy
Z lekką wyższością na twarzy Furry otrzepując z ramienia niewidoczny pyłek powiedział:
- Tak. Należą mi się podziękowania. I co najmniej naszyjnik z zębów.
Ruszył w strone martwej bestii z zamiarem natychmiastowego odebrania swego łupu. Zaś Gaeth...


Zadowolony z siebie lapie za pierwszego z brzegu wilka.
- Dobre mieso, dobra skora, nie popsuta... - biore drugiego wilka i rzucam na tamtego, po czym podchodze do trzeciego, zabitego harpunami. Nie pytajac o zdanie zabieram, siadam na ziemi obok kupki wilkow i zabieram sie do dziela...
- Ty glupi mientki czlowiek, ty popsul skora, ta nie bedzie tak dobra jak moje - rzucam z wyraznym wyrzutem w strone wysokiego czlowieka, po czym wyrywam jeden z harpunow i zaczynam za jego pomoca skorowac i oprawiac zwierzyne. Skora zawsze sie przyda, a mieso bedzie jak znalazl na najblizszy posilek.
...
Kto wymyslil tak male ostrza, jak nimi sprawnie mozna cokolwiek zdzialac - morduje sie ze swoim zadaniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klonus




Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 21:14, 09 Lis 2006    Temat postu:

Podchodzę do Geatha i wyciągam drugi harpun z ciała bestii. Możliwe, że dodatkowo uszkodziłem tym skórę, ale co tam - nie obchodzi mnie to. Chowam pierwszą z odzyskanych broni do worka, z którego wyciągam mały toporek. Przeciew bestii może i by nie pomógł, ale do prac precyzyjnych (jak otwieranie beczek Razz) jest dobry. Podaję go trzonkiem do woja w nadziei, że ten odda mi harpun w stanie nienaruszonym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:46, 09 Lis 2006    Temat postu:

Spogladam zaciekawionym wzrokiem na toporek, po czym odbieram go.
- Dobre narzedzia, lepsze - mowie, oddajac harpun - to sobie wez, male, dobre dla mientkich ludzi.
Kontynuuje skorowanie. Po zakonczonej pracy porzucam narzedzie i biore sie za rozpalenie ogniska(materialow raczej nie brakuje). Oprócz materialow palnych szukam jakichs wiekszych kamieni takich, zeby mialy jedna strone mozliwie plaska.

Sprawnie uwijajacy sie barbarzyńca zaskoczyłby nie jednego trapera.
Wielkie łapska cieły to tu to tam odzielajac skórę od mięsa.
Szybko opieczono mięso, wysuszeno rozciągnięte skóry, na tyle na ile było potrzeba. Podzielone porcje mięsa i skór znalazły szybko właścicieli.
Nie nawiązując bliższego kontaktu z wysokim tajemniczym jegomościem barbarzyńca i łysy włóczykij ruszyli do Hronowa.
Nieznajomy zaś udał sie w przeciwnym kierunku...

Na plaży przy nieszczęśnej wiosce wylądowała mewa.
Podskakując pomiędzy szkieletami niedopalonych chat, zdecydowała sie na wzlecenie na ostały dotąd słup.
Na swym podium rozglądajac sie na boki lustrowała swymi wścibskimi oczami oddalających sie. Nagle omal nie spadła usłyszawszy pod sobą:
- I nam czas ruszać dalej...
Głos pojawił sie równie nagle jak jego właściciel.
Nastroszywszy pióra, zaskoczona nagłym zjawieniem sie, mewa zaskrzeczała z wyczuwalną pretensją.
Człowiek ów nie odezwawszy się więcej, obrał trzeci kierunek i ruszył przed siebie.
Ptak unoszac sie dumą, puszył sie chwile, by rozprostowawszy skrzydła po chwili wzlecieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Śro 10:28, 15 Lis 2006    Temat postu:

Hronów miasto kupców, brama przechodnia łącząca wiele szlaków.
Tutaj przypływało najwięcej statków, stąd wychodziły największe karawany.
Uformowane, połączone, niezliczone orszaki ruszały do metropolii.

Leniwie otwierana brama zgrzytając niemiłosiernie, obwieszczała wszystkim nadejście świtu. Z daleka masyw drzwi mógł zachwycać. Po bliższym zapoznaniu sie zdumiewała swym wieloletnim zużyciem.

Prosta polityka władz, zakładała iż podatki wcale nie muszą być wysokie, byleby przestrzegać tradycji.
Doświadczeni kupcy bez zbędnych ceregieli pytali zwykle "ile?" nowi szybko przyswajali sobie iż podatki to nie wszystko.

Nie było to miasto bezprawia, posiadało swą straż, która codziennie snując sie po uliczkach pilnowała by nie zapominano przy

Miasto licznych karczm, łaźni, straganów czy burdeli, z wyszukaną klientelą napływającą zarówno morzem jak i lądem.

Właśnie zbliżało sie w jego strone dwóch śmiałków...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:25, 29 Lis 2006    Temat postu:

Rozgladam sie na wszystkie strony i wchodze do miasta. Szukam portu i pewnej lajby...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Pon 20:33, 01 Sty 2007    Temat postu:

Zacny wojownik uparcie dąrzył w obranym przez siebie kierunku.
Minąwszy bramę z zaspanym wartownikiem śmiało kroczył główną ulica wiodącą prosto ku brzegowi. Pomimo swej słusznej postury musiał przepychać sie przez tłumy rządzace sie swymi prawami. Nie bacząc jednak na czcze groźby i szturchania rozglądał sie po okolicy.
Każdy budynek starał sie zareklamować jak najlepiej swą zawartość, prócz krzykliwych kolorów tablic zachęcających do wejścia trzeba było sie opędzać od wrzeszczących włascicieli.

Podczas tej przepychanki i oddawania niechcianych towarów Gaethowi rzucił sie w oczy jeden budynek.
Kusił wzrok swą prostotą, brakiem szyldów i ponętnymi kobietami. Stojac na balkonie nad wejściem kokieteryjnie uśmiechały sie do przechodniów.
Jedna z nich zalotnie nawiązała kontakt wzrokowy z osiłkiem.
Ten gapiąc sie na nią wpadł na stragan przewracając go.
Zdezorientowany otrzepał niewidoczny pyłek i ostentacyjnie ruszył w swoją stronę.

Poczuwszy świerzą bryzę znad oceanu ruszył tam bez ociągania.


[Gaethu reszta na gg Smile ]

Przechadzając się po porcie skierowali się ku najbardziej podejrzanej łajbie.
Z lekkimi trudnościami nawiązali kontakt słowny, z którego wynikło zaciągnięcie się na okręt "Zmierzłej Zośki".
Pod przewodnictwem Jedno-Okiego Dżonsa, miała wypłynąć niebawem.
Przyjaciele zaś ruszyli w miasto zaczerpnąć cywilizacyji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Reynevan dnia Czw 4:52, 15 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Czw 3:44, 15 Lut 2007    Temat postu:

Hronów miasto handlu wszelakim towarem.
Młody żeglarz po długiej nieobecności na lądzie skierował swe kroki ku jednym z lepiej wyglądających burdeli.
Przy takich cenach mógł sobie pozwolić tylko na zaledwie kilka nocy.
Kilka upojnych nocy...

Przyjemność udało sie połączyć z pożytecznym.
Młodzieniec wiedząc o kłopotach z prochem na statku uhandlował z właścicielem dwie beczki.
Prócz towaru w cenie o wiele wyższej stała informacja.
Na tej zaś młodzieńcowi zależało najbardziej.
Lecz na nią trzeba było zaczekać do rana...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Czw 4:39, 15 Lut 2007    Temat postu:

Kapitan Hardoręki uśmiechał się do siebie.
Miał ku temu kilka powodów.
Udało mu się zdobyć pieniądze za jeńców za które miał nabyć proch.
Po powrocie zastała go miła niespodzianka w postaci dwóch beczek.
Knuł już pozbycie sie "hojnego" młodzieńca byleby zaoszczędzić zbędnych opłat.
Co pomyslawszy zasiadł przy swoim sekretarzyku i zaczął coś skrobać...


Dwójka niedoszłych jeńców podąrzała żwawo za swym "wybawcą".
Zywo tłumaczył coś im półgłosem.
Na pierwszy rzut oka widać iż nerwowo odgrażał się.
Jeden z jeńców uspokajał go jakoby obiecując mu coś, na co ten prychał raz po raz.
Drugi podszedł bezszelestnie do rozmawiających ukręcając kark sprawie i niedoszłemu wybawcy...
Nie dane było zastanowić sie nad zaistniałą sytuacją.
Zabójca pociągnął swego kompana w dobrze znanym sobie kierunku.


Tymczasem rankiem młodzieniec zniecierpliwiony oczekiwaniem nerwowo przechadał sie pod burdelem.
W końcu zaproszony na "salony" dowiedział sie jak sie sprawy mają.
Informacja należała do tych przytłaczających go...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Czw 4:50, 15 Lut 2007    Temat postu:

Powracając do groteskowej pary barbarzyńcy i mnicha... ano powrócili na okręt.
Tam zaś wzmożony ruch zdumiał ich nieco.
Z bezruchu wyrwał ich krzykliwe rozkazy bosmana.
Stanął groźnie z zamierzonym batem, zastanowił się dwa razy jakby przypominając sobie coś bardzo niemiłego.
- Wy dwaj wyruszamy niebawem!
- "Zmierzła Zocha" została wynajęta!
- Ci co płacą a płacą dużo mają swoje bagaże przy których wy dzisiaj pilnujecie!
- Prosze pa...-
- CISZA!!! Staruchu bo zajmiesz miejsce szorujących!
- Pilnować mi TEGO!
Wskazał na kilka beczek przed statkiem.
- Całą noc! O brzasku jak dostarczą reszte bagaży pakujemy i wyruszamy!
- Zrozumiano!!
Mnich dodał półgłosem:
- Nie zabrzmiało to jak pytanie co Gaethu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:04, 18 Lut 2007    Temat postu:

Odzywam sie polglosem do znajomego:
- A co my mamy wlasciwie robic? Yyy? Pilnowac beczek? To na pewno za to tak dobrze placa? - Probuje sie upewnic. Nie ukrywam przy tym swego zdumienia odkrywana od kilku tygodni cywilizacja. Ani braku zrozumienia, jak mozna dostac za darmo zrec nie robiac wlasciwie nic, a taka wlasnie chyba robote dostalem... Coz, przy okazji nie ukrywam takze zadowolenia z zaistnialej sytuacji Smile
Nie baczac na to jak zostanie to odebrane, rozsiadam sie na beczkach, ktore mam pilnowac - no, teraz nikt ich nie ruszy bez mojego zezwolenia Very Happy


Rozpostarty na towarach barbarzyńca mężnie starał sie nie zmrużyć oka.
Lecz wszechobecny spokój rozstroiłby nawet największego stoika.
Do tego Furry smęcił niemiłosiernie stare pieśni błagalne których wysłuchać na pewno nie zechciałoby żadne bóstwo a co dopiero ludzie słuchać. Mimo to siedział tak jeszcze długo po tym jak stary mnich zasnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaeth dnia Pią 15:24, 23 Lut 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reynevan
Księżycan



Dołączył: 10 Paź 2005
Posty: 475
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: gdzieś na śląsku

PostWysłany: Pią 14:49, 23 Lut 2007    Temat postu:

Z ogarniającej nudy wyłonił się cichy szmer i stłumiony głos.
Prosto z beczki na której siedział olbrzym:
- No to próbujemy na trzy...
- Raz... dwa...trzzzzzzzzzzzzyyyyyuuuuuf.

Młody wojownik rozglądając sie wokół szukając wzrokiem żródła dziwnych odgłosów.
Z nie malą obawą rozpoczął uciskać swój brzuch w kilku miejscach.
Nie czując nic niezwykłego patrzył przez dłuższą chwilę na chrapiącego mnicha.
Zdecydował w końcu powstać i rozprostować kości.
W momencie denko z beczki wyskoczyło jak z procy do góry.
Wraz z nim ręce te zaś należały do młodego złodziejaszka.
Spryciarza któremu szczęście tym razem nie dopisało.
Wszak to on miał przyjemnosc bliższego zapoznania sie z kiesą barbarzyńcy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaeth




Dołączył: 17 Paź 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:20, 23 Lut 2007    Temat postu:

Spogladam w oczy tego, co wypadlo z beczki... Jaki ten swiat jest malutki... Mjentkiego czlowieka mozna znalezc nie wiedziec kiedy usiadlszy na nim...
Czym predzej Odbieram mu pokrywe beczki, ktora wszak kazali pilnowac i odkladam ja gdzies obok (klade na spiacym mnichu Very Happy )
Biore chudzielca w swoj tradycyjny sposob - za fraki i w powietrze :]
- Ty! To ty masz moja kupe forsy... Masz moje i jestes winien kupe zarcia. - Robie chwile przerwy. Termin "kupa forsy" zaslyszalem chyba od mnicha, wlasciwie nie majac pewnosci co to oznacza, zauwazylem tylko, ze odnosil sie do tego duzego worka jaki swgo czasu mialem... Moze ten chudy tez nie wie co to jest "kupa forsy"? Na wszelki wypadek lepiej mu wytlumacze... - Wiesz, takie duze, bardzo, bardzo duuuuze, pelne malych zlotych koleczek. Ty mi teraz pokazesz gdzie to masz, a ja nie bede cie kopal... dobrze?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Dla Tych Co Ukradli Księżyc oraz ich przyjaciół Strona Główna -> Granie na ekranie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin